Ślubne zakupy vol. 3

Przez ostatnich kilka miesięcy miałam mało czasu na wrzucanie postów, dlatego dopiero dzisiaj przychodzę z trzecią i ostatnią częścią o moich kosmetycznych zakupach ślubnych. Przyznam, że nie wszystkie z kupionych przez mnie rzeczy  zostały ostatecznie użyte w dniu ślubu, ale nie byłabym sobą gdybym tego dnia nie miała całego zapasu kosmetyków.

NUXE D'Or, Fenty GLOSS BOMB

Pierwszego produktu, chyba nie muszę nikomu przedstawiać. Olejek z NUXE ze złotymi  drobinkami to taki mały luksus, który marzył mi się od dawna i ślub był idealną okazją, żeby w końcu go kupić. Olejek jest cudowny, ma bardzo eleganckie opakowanie, które samo w sobie jest ozdobą toaletki. Musiałam tylko pozbyć się plastikowego kroplomierza, który miał chyba ograniczyć wylewanie się olejku, ale strasznie utrudniał aplikację.

Nie będę się o nim rozpisywała, bo to po prostu dobry olejek rozświetlający i tak, jest suchy po nałożeniu na skórę, co nie oznacza, że nie tłuści rąk podczas nakładania ;). Warto więc uważać podczas aplikacji na ubrania i nie przesadzać z ilością, żeby nie skończyć wyglądając jak bombka na choince 😺.

Najsmutniejsze jest to, że podczas zamieszania przed ślubem kompletnie o nim zapomniałam i nie zdążyłam go nałożyć [facepalm]. Brawo ja😿.

Nuxe

Na szczęście nie zapomniałam o błyszczyku Gloss Bomb od Fenty Beauty. Mój kolor to nudziakowy róż o nazwie FU$$Y. Kupiłam go trochę na siłę, bo miałam do wykorzystania voucher do Sephory i jakoś nic innego nie wpadło mi w oko. Jego cena zwala z nóg (obecnie to 79 PLN) , ale nie żałuję zakupu, bo mimo początkowych planów nałożenia długotrwałej matowej pomadki w dniu ślubu stwierdziłam, że za bardzo przesusza mi ona usta i postawiłam na ten błyszczyk w połączeniu z kredką od Pierre René Lip Matic nr 07 (więcej o niej pisałam tutaj). 

Sam błyszczyk jest bardzo gęsty, ale nie na tyle, żeby przyklejały się do niego włosy. Bardzo ładnie odbija światło i wystarczy nałożyć go naprawdę niewiele, żeby uzyskać mega błysk. Biorąc pod uwagę, że to błyszczyk jest też stosunkowo trwały. 

Fussy

Do mojego ślubnego koszyczka trafiła też paleta z KOBO Light Smokey oraz zestaw pędzli Jessup. KOBO kupiłam na promocji -40% i zapłaciłam za nią ok 39 PLN. Paleta ma bardzo ładne neutralne odcienie, którymi możemy wykonać zarówno dzienny jak i bardziej wieczorowy makijaż. Dla takiej amatorki w makijażu oczu jak ja jej pigmentacja jest wystarczająca, ale myślę, że te z Was, które miały odczynienia z  bardziej profesjonalnymi cieniami mogą być zawiedzione.  Myślę, że jest to dobra paleta bazowa dla początkujących, którzy dopiero uczą się makijażu i nie chcą od razu wydawać majątku na kosmetyki z wyższej półki. W moim przypadku ostatecznie nie została użyta do makijażu ślubnego, ale sięgam po nią czasami przed wyjściem "na miasto".

Co do pędzli Jessup to nie do końca jestem z nich zadowolona. Wybrałam zestaw składający się z samych pędzli do oczu, bo tych brakowało mi najbardziej (mam dokładnie taki zestaw jak tutaj) i zanim się na nie zdecydowałam potwierdziłam z moją makijażystką, że są w porządku. Ogólnie za cenę 60 PLN niby są ok, jednak mam z nimi problem. Bardzo ładnie wyglądają, mają praktyczne kształty, ale.... z kilku z nich od razu wyszło parę włosków. Musiałam też niektóre włoski przyciąć, bo były za długie.  Do tego czasami podczas malowania zdarza się, że czuję małe ukłucia co nie jest zbyt przyjemne. 
Mam też wrażenie, że pędzle z białym włosiem są dużo gorsze od tych skunksowych, bo po myciu ich włoski wykręcają się na boki i ciężko przywrócić im pierwotny kształt. Z biało czarnymi nie miałam tego problemu. Myślę, że napiszę kiedyś post o pędzlach, bo mam w kolekcji pędzle ok. 7 różnych tańszych marek i większość zdaje się być lepsza od Jessup.

Light Smokey

Cienie Light Smokey KOBO
Swatche KOBO Light Smokey na sucho bez bazy

I to by było na tyle, jeżeli chodzi o moje kosmetyczne zakupy związane ze ślubem. Mam nadzieję, że miło Wam się oglądało, a jeżeli chcecie zobaczyć poprzednie części możecie znaleźć je tutaj: vol. 1 i vol. 2

16 komentarzy:

  1. Takie zakupy przed ślubem są bardzo przyjemne ale i bardzo stresujące :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Ja akurat jakoś za bardzo się ślubem nie stresowałam :)

      Usuń
  2. Piękna jest ta paleta Kobo. Uwielbiam taką kolorystykę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też ją uwielbiam! Jest idealnie neutralna i ma wszystkie podstawowe kolory plus coś z delikatnym błyskiem :)

      Usuń
  3. Ta paletka przykuła moją uwagę :) Może skusze się na nią w przyszłości :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale się błyszczy :D Lubię olejek Nuxe

    OdpowiedzUsuń
  5. Błyszczyk ma piękny kolor:) TO olejku dużo słyszałam ale jeszcze nigdy go nie miałam. Podobno można go nakładać również na włosy jestem bardzo ciekawa:) Trochę śmiesznie wyszło, że zapomniałaś go użyć:D hihi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O stosowaniu tego olejku na włosach jeszcze nie słyszłam i sama bym na to nie wpadła :). Muszę koniecznie wypróbować.

      Usuń
  6. Olejek bardzo mnie zaciekawił ;) Błyszczyk ma ciekawy kolor.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zarówno olejek jak i błyszczyk są świetne, jeżeli lubisz efekt glow :)

      Usuń
  7. olejek i ogólnie wszystkie produkty nuxe są rewelacyjne :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Ekofilka - naturalnie, że kosmetyki , Blogger