Znalazłam (prawie) idealną alternatywę dla hybryd!

Znalazłam (prawie) idealną alternatywę dla hybryd!


Dzisiaj kilka słów o szybkim sposobie na paznokcie jak z salonu i to bez czasochłonnego nakładania  hybryd.

Od jakiegoś czasu szukam bezpiecznej i łatwej w użytkowaniu alternatywy dla lakierów hybrydowych. Mają one wiele zalet, ale pomimo oszałamiającego wyglądu i dużej trwałości osobiście nigdy nie byłam ich wielką fanką.  


Jakiś czas temu pisałam już o moich poszukiwaniach zdrowszych sposobów na piękne paznokcie (możecie przeczytać ten post tutaj), ale żadna z opisanych metod nie dawała efektu  zbliżonego do hybryd. Aż w końcu trafiłam na informację o paznokciach przyklejanych od firmy KISS.

Nie jest to nic nowego, takie paznokcie były dostępne na rynku już bardzo dawno temu, a w latach 90-tych często sprzedawane były w kioskach Ruchu.

Wówczas nie były najlepszej jakości i raczej kojarzyły się z tandetnymi wzorami, śmierdzącym klejem i słabą trwałością.

Marka KISS odświeżyła trochę ten koncept i wypuściła na rynek paznokcie z serii imPRESS, które mają specjalny klej rozprowadzony po ich wewnętrznej stronie. Jedyne co my musimy zrobić to dobrać paznokieć, odkleić folię zabezpieczającą i go przykleić. Dzięki temu nie ma obawy, że pobrudzimy się aplikując za dużo kleju albo, że damy go za mało i paznokcie będą się odklejać. 

Ze swojej strony możemy paznokcie dociąć i spiłować je do porządanego kształtu i długości. Najlepiej przy użyciu obcinacza (paznokcie są grube i twarde) oraz zwykłego pilniczka.


KISS IMPRESS Nails, KISS gelFantasy


Producent zapewnia, że paznokcie będą trzymały się tydzień i jest to prawda. Dobrze zaaplikowane trzymają się cały tydzień i spokojnie wytrzymałby nawet dłużej, ale zgodnie z zaleceniami po 7 dniach należy je zdjąć.

Do plusów tego rozwiązania należy szybkość i łatwość aplikacji, cena (za jedno opakowanie z 30 sztukami zapłacimy ok. 30 PLN) duży wybór wzorów i ich wygląd do złudzenia przypominający hybrydy. 

Na zdjęciach widzicie paznokcie po 6 dniach noszenia i mimo, że zaczęły już się lekko odsuwać od płytki to nadal trzymają się bardzo mocno i wyglądają przyzwoicie.


Minusem będzie na pewno fakt, że osoby z krótką płytką  będą  musiały je samodzielnie  dociąć do pożądanej długości (w moim przypadku rozmiar M jest za długi) oraz to, że klej wystaje od spodu paznokcia i z czasem zbiera brud i "kulkuje się". Sposobem na to  ma być pomalowanie od spodu bezbarwnym lakierem, ale z doświadczenia wiem, że pomaga to tylko na chwilę.

Jeżeli ktoś ma jednak naturalnie długą płytkę te problemy nie powinny być zbyt odczuwalne.

Oprócz tego z czasem paznokcie mogą lekko odklejać się na brzegach. Nie spowoduje to ich odpadnięcia, ale w tę pustą przestrzeń między sztucznym a naturalnym paznokciem zaczepiają się włosy co jest bardzo denerwujące zwłaszcza podczas ich mycia.


Ich zdejmowanie jest łatwe i szybkie - należy podważyć paznokieć drewnianym patyczkiem i odsunąć od palca. Niestety klej jest na tyle mocny, że potrafi czasami pozostać na płytce i jego zmycie wymaga trochę cierpliwości. 

W takich przypadkach można pomóc sobie namaczając paznokieć z resztkami kleju w zmywaczu, a następnie dalej próbować usunąć klej patyczkiem. Trzeba przy tym zwrócić uwagę, żeby nie porysować i nie uszkodzić swojej płytki paznokcia.


KISS Impress nails
Czerwone ślady na jednym z paznokci to resztki niezmytego lakieru. Klej jest bezbarwny i widoczny jest tylko na końcówkach paznokci.
Paznokci w opakowaniu jest 30 i każdy jest ponumerowany rosnąco od największego do najmniejszego. Przy pierwszym noszeniu zużywamy te najlepiej pasujące nam rozmiary, co oznacza, że przy kolejnym użyciu musimy szukać ich zamienników i np. przyciąć zbyt szerokie rozmiary. 

Mimo to bez większego problemu opakowanie powinno wystarczyć na dwa komplety paznokci u rąk.

Oprócz paznokci Impress z nałożonym klejem, możemy też dostać paznokcie z serii GelFantasy, które są cieńsze, dzięki czemu wyglądają bardziej naturalnie i łatwiej się je docina, ale w ich przypadku musimy same nałożyć klasyczny klej lub wykorzystać gotowe naklejki, które doklejamy do płytki a następnie na nie nakładamy paznokieć. Zarówno klej jak i naklejki są dostępne w zestawie.

KISS NAILS, Paznokice KISS, sztuczne paznokcie

Ja zdecydowanie polecam tu użyć gotowych naklejek, bo jest to łatwe rozwiązanie i przy właściwym pokryciu całej płytki również trzymają się na paznokciach około tygodnia. W ich przypadku nie ma też efektu kulkowania się kleju pod paznokciem, bo naklejki zostają tylko na naszej płytce.

Zdejmowanie ich jest jeszcze łatwiejsze niż w przypadku naklejek z serii Impress i praktycznie nie pozostawia śladu na paznokciach.

Obydwie serie to świetna alternatywa dla hybryd na większe wyjścia czy specjalne okazje. Są one tanie, łatwe w aplikacji i nie narażają nas na wdychanie szkodliwych substancji czy też naświetlanie promieniami UV. 

Mimo to, nie zalecałabym stosowania ich non stop, bo substancje z kleju mogą wnikać do naszego organizmu, a sama płytka też potrzebuje od czasu do czasu "pooddychać" bez obciążenia lakierami czy klejem. Zdrowy rozsądek przede wszystkim i zwłaszcza teraz w dobie powszechnego Home Office najlepiej dajmy naszym paznokciom trochę odpocząć :)

Foreo kontra Fineness - porównanie szczoteczki sonicznej Foreo i jej tańszego naśladowcy

Foreo kontra Fineness - porównanie szczoteczki sonicznej Foreo i jej tańszego naśladowcy

Klika lat temu szczoteczki Foreo podbiły rynek gadżetów do oczyszczania skóry. Można je było zobaczyć u niemal każdej mniej lub bardziej znanej influencerki. Producent obiecuje nam, że szczoteczka za jedyne kilkaset złotych (w zależności od modelu ceny wahają się od 200,00 do, uwaga... 25690,00 złotych za wersję ze złotem) zapewni nam głębokie, ale łagodne oczyszczanie jak z salonu w naszej łazience. Oczywiście wraz z rosnącą popularnością oryginału jak grzyby po deszczu pojawiały się tańsze zamienniki. Ale czy mogą one dorównać słynnemu oryginałowi? I czy właściwie cały ten hype jest uzasadniony czy może  to tylko sprytny marketing?

 

Foreo vs tańszy zamiennik 


Porównywać będę szczoteczkę Foreo w jej najtańszej wersji, czyli Foreo Luna Play Plus, która kosztowała 199,00 PLN. Jest to model z wymienną baterią typu paluszek.
Jest dostępna m.in. na Minti Shop

Ta wersja ma sporo ograniczeń w porównaniu do droższego modelu Luna za ok. 700 PLN.  Nie ma w niej możliwości regulacji wibracji, nie ma też funkcji masażu. Również rozmiarowo jest dużo mniejsza, ale ja akurat uważam to za atut. Ten rozmiar bardzo mi odpowiada, bo wchodzi w różne trudno dostępne zakamarki twarzy.

Konkurent, czyli szczoteczka Fineness również kosztowała mnie ok. 200,00 PLN, ale za tę cenę otrzymujemy szczoteczkę większą, z wypustkami po jej obydwu stronach i z możliwością regulacji obrotów oraz opcją masażu. Jest ona też ładowana poprzez kabel, co jest o tyle przyjemniejsze, że nie musimy martwić się wymianą baterii.  Dodatkowym atutem jest sekundnik, który co 15 sekund daje znać żeby przejść do czyszczenia kolejnej partii twarzy. Kupiłam ją tak dawno, że obecnie nie jest ona nigdzie dostępna, ale myślę, że reprezentuje poziom podobny do innych Chińskich szczoteczek sonicznych.

Mamy zatem za tę samą cenę dużo więcej funkcji i łatwe ładowanie raz na  pół roku. Pierwszy punkt idzie zatem do Fineness.

sonic brush Foreo Luna Play, Finenes

Powiecie jednak, że dopłacając kilka stówek te same funkcje dostaniemy w oryginalnym produkcie - i macie rację, ale moim zdaniem te funkcje nie są kluczowe w działaniu szczoteczki. Są one dodatkowymi bajerami, ale ja osobiście z funkcji masażu w ogólnie nie korzystam, a regulacja obrotów mogłaby dla mnie nie istnieć (mam ustawione zawsze na środkowe - przy ustawieniu wyższych poziomów wibracji nie zaważyłam różnicy w efekcie końcowym). 

Foreo Play plus mimo, że nie ma regulacji to moim zdaniem ma ustawiony optymalny poziom wibracji, który sprawdzi się u większości użytkowników.

Istotniejszym elementem w mojej opinii jest to, z czego wykonana jest sama szczoteczka. 


Foreo szczyci się, że wykonuje szczoteczki z silikonu medycznego, który jest higieniczny, łatwy do utrzymania w czystości oraz hipoalergiczny.

Brzmi świetnie tym bardziej, że nie musimy się martwić wymianą drogich szczotek, jak było w przypadku Clarisonic. Do tego silikonowe wypustki są dużo łagodniejsze niż ostre nylonowe włosie.
Gdybym zatem porównywała szczoteczkę Foreo do Clarisonic zdecydowanie wygrałoby tutaj Foreo.

Fineness również twierdzi, że wykonuje szczoteczki z silikonu medycznego. Nie mamy oczywiście takiej gwarancji, bo producenci wiele obiecują, ale w tym przypadku nie mam podstaw by w to wątpić.

Szczotkę Finenes mam kilka lat, z czego pierwsze dwa w częstym użyciu. Silikon nie uległ żadnemu uszkodzeniu, nie odbarwił się, ani nie wyrósł na nim grzyb. W dotyku silikon Foreo i silikon Finenes są niemal identyczne. Dodatkowym argumentem, który przemawia za tym faktem jest to, że silikon medyczny to raczej tani produkt, który obecnie możemy zobaczyć w  niemal każdym kubeczku menstruacyjnym. Nie jest więc tak, że trzeba wydawać miliony, żeby mieć produkt wykonany  z silikonu medycznego.

Ze względu jednak na renomę marki Foreo nie mogliby oni pozwolić sobie na żadne ustępstwo pod  względem jakości materiału co jest większą gwarancją. Z tego powodu pół punktu idzie do Foreo




Największą zauważalną różnicą między szczoteczkami jest ich "włosie". W Foreo wypustki są dłuższe, bardziej elastyczne i miękkie. Łatwo  uginają się pod wpływem nacisku. W jego kopii są one twardsze i mniej przyjemne w dotyku. Wydaje mi się, że Foreo jest delikatniejsze dla skóry i za to ma duży plus - punkt dla Foreo.

Jeżeli chodzi o same wibracje to Foreo wytwarza 8000 impulsów na minutę. Niestety w przypadku Fineness producent nie podał takich danych nie mogę zatem pod tym względem ich porównać.
W moim odczuciu Fineness ma dużo silniejsze wibracje. Trzymając myjkę rozchodzą się one na całą dłoń i są wyraźnie odczuwalne. Przy Foreo to  wrażenie jest delikatniejsze, wibracje nie przenoszą się tak bardzo na rękę i są jakby wewnątrz urządzenia. 

No dobra, ale czy to działa?


Kwestie techniczne są istotne, ale czym byłby nawet najbardziej zaawansowany produkt, gdyby nie spełniał swojej funkcji.

Moim zdaniem zarówno jedna, jak i druga szczotką robią to co obiecuje producent. Dokładnie myją i oczyszczają twarz i robią to na bardzo zbliżonym poziomie. Ciężko jest wyczuć czy zauważyć jakąś różnicę w stosowaniu. Jedynie Foreo ze względu na budowę wypustek wydaje się być delikatniejsza.

Ale żeby nie być gołosłownym postanowiłam zobrazować Wam jak wygląda efekt pracy tych urządzeń i wymyśliłam Test Pomarańczy :)

Na suchą pomarańczę wklepałam gąbeczką cienką warstwę podkładu zastygającego (dla ciekawskich: użyłam podkładu Clinique Anti-Blemish) i po kilku minutach przemyłam ją najpierw spienionym w rękach żelem - efekt mycia samymi rękami widoczny w środkowym ujęciu, a następnie po połowie wymyłam szczoteczką Foreo i Fineness.

Obydwie spisały się bardzo dobrze i zmyły niemal całkowicie resztki makijażu doczyszczając nawet  wgłębienia w pomarańczy. W tym przypadku ogłaszam więc remis.


Test szcoteczki Foreo Luna i tańszego zamiennika Finenes

W sumie do zdobycia były 4 punkty - za funkcje, materiał, wykonanie wypustek oraz działanie. Ze względu na brak informacji o wibracjach szczoteczki Fineness nie przyznałam punktu za tę kategorię.
 
Foreo zdobyło 2,5 punktu - za gwarancję wysokiej jakości silikonu medycznego, delikatne wypustki oraz efekt końcowy
Fineness 2 punkty za funkcje i działanie. 

Wygrywam zatem droższy oryginał, ale

Zawsze musi być jakieś, ale...


Mając tę wiedzę, na temat szczoteczek, którą mam obecnie raczej nie zdecydowałabym się na zakup żadnej z nich. Przy mojej bardzo delikatnej i wrażliwej skórze wszelkie tarcie i czyszczenie mechaniczne robi więcej złego niż dobrego. Dodatkowo przy aktywnym trądziku ropnym nawet delikatna szczoteczka może niepotrzebnie podrażniać krostki.  

Wiem jak ważne jest dokładne oczyszczanie, ale są dostępne  inne sposoby, które mniej inwazyjnie myją  i pielęgnują skórę. Zalecenia producenta o używaniu szczoteczki codziennie uważam za mocno przesadzone i nawet dla osób bez problemów skórnych zalecałabym jej używanie max. raz na 2-3 dni. Sama obecnie używam ich od święta, raz na kilka miesięcy.

Jeżeli jednak lubicie gadżety, macie trochę gotówki do wydania  i chcecie spróbować czegoś nowego w swojej pielęgnacji, polecam sięgnąć po Foreo, nawet w jej najtańszej wersji. 

Dla tych bardziej oszczędnych - nie kupując szczoteczki sonicznej nie tracicie nic istotnego. Znacznie lepiej zainwestować jest w dobrej jakości kosmetyki pielęgnacyjne, które będą w długofalowy sposób wpływać na stan Waszej skóry.
Copyright © 2016 Ekofilka - naturalnie, że kosmetyki , Blogger