Ślubne zakupy vol. 1

Dawno mnie tu nie było, ale to były naprawdę intensywne  miesiące.  Cały listopad i połowę grudnia uczęszczałam na weekendowy kurs co oznaczało, że nie miałam ŻADNEGO wolnego weekendu przez 1,5 miesiąca. Potem wyjazd w góry, Święta no i.....zaręczyny!


zakupy ślubne


Trochę bardziej aktywna byłam na Instagramie, więc jeżeli kogoś interesuje pierścionek i opis zaręczyn to odsyłam Was własnie tam. Na blogu natomiast jako, że moje myśli krążą już wokół tematu ślubu i wesela mogą pojawiać się od czasu do czasu artykuły z tym związane. Na pewno podzielę się z Wami moją życzeniolistą kosmetyczną, inspiracjami w dekorowaniu sali i testami kosmetyków kupionych z myślą o tym dniu.

Pierwszym zakupem bez którego nie mogłam się obyć był organizer Panny Młodej. Do załatwienia jest tyle spraw, że nie da się ich wszystkich spamiętać i taki  notes jest bardzo pomocny.

Zazwyczaj takim organizerem jest zwykły zeszyt, ale od kilku lat na rynku jak grzyby po deszczu pojawiają się dedykowane notatniki z informacjami co, gdzie i kiedy należny zrobić. To świetna opcja dla leniwych, bo mamy wszystko podane na tacy. Te, które ja kojarzę to Organizer Ślubny My Mission, Yes I do oraz Niezbędnik Panny Młodej. Ja skusiłam się na ten ostatni, bo miał atrakcyjną cenę (obecnie trwa promocja i wersja z miękką oprawą kosztuje 44,90 PLN) i ciekawy design.




Kolejny zakup to trwałe pomadki w płynie. Nie przepadam za stosowaniem ich na co dzień, ale na większe okazje są wybawieniem. Tutaj z pomocą przyszedł mi Rossmann, gdzie kupiłam dwie pomadki cieszące się opinią super trwałych. Pierwsza to podwójna pomadka z balsamem od L'Oreal Infaillible w kolorze 111 Permanent Blush, a druga to Maybelline Super Stay Matte Ink nr 60 Poet. Postawiłam na dwa zupełnie różne odcienie, bo chciałam przetestować w jakich kolorach mi lepiej. Permanent Blush to typowy chłodny nudziakowy róż wpadający w odcień fioletu ze złotymi drobinkami, które na szczęście nie są widoczne na ustach. Przypomina on kolor 03 z Golden Rose (GR jest bardziej fioletowe) i idealnie zgrywa się z konturówką Lovely nr 1. Z kolei Poet to taka ciepła beżowa brzoskwinia. Obydwie są super trwałe i komfortowe w noszeniu, ale wymagają wypięlęgnowanych ust, bo podkreślają każdą suchą skórkę. Balsam z L'Oreal świetnie nawilża i daje lekki połysk co bardziej mi odpowiada niż typowy mat. Używam go na obydwie pomadki.

Na tę chwilę wygrywa u mnie Poet, bo Permanent Blush jest tak zbliżony kolorem do moich ust, że nie widzę dużej różnicy po jego nałożeniu.


Permanent Blush, Maybelline Superstay Poet




A dla zainteresowanych swatche Maybelline Super Stay Matte Ink (od lewej) Pioneer, Poet oraz Seductress.


20 Pioneer, 60 Poet, 65 Seductress


Maybelline Super Stay Matte INK w odcieniu 60 Poet
L'Oreal Infaillible w kolorze 111 Permanent Blush


Ostatni zakup to BIO Maska-Esenscja ze śluzem ślimaka z Orientany. Miałam już krem z tej serii i był bardzo nawilżający, ale potrafił mnie uczulić kiedy nakładałam go po zastosowaniu kwasów. Ta maska ma zupełnie inną konsystencję. Jest żelowa i nie jestem w stanie zastosować jej solo, bo mam nieprzyjemne uczucie napięcia skóry. Mieszam ją olejkiem z nasion malin i innym serum. Przy takiej kombinacji sprawdza się idealnie.



MASKA-ESENCJA ZE ŚLUZEM ŚLIMAKA


To tyle, jeżeli chodzi o pierwsze "ślubne" zakupy, ale kolejne są już w drodze i na pewno pojawią się na blogu :).

2 komentarze:

  1. Bardzo fajne zakupy :) Jestem ciekawa tej pomadki od L'Oreal, bo formułę tej od Maybelline znam, a mój odcień to 125 Inspirer. Przyznam, że mam co do niej mieszane uczucia, bo myślałam, że jako pomadka długotrwała, nie będzie się kleić na ustach, a potrafi się kleić bardzo długo :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta z L'Oreala jest jakby lżejsza i chyba mniej się lepi, ale ja obydwie stosuję z tym balsamem i to raczej on niweluje ten efekt lepkości. Jak znajdę chwilę zrobię swatche L'Oreala i je tutaj wrzucę :)

      Usuń

Copyright © 2016 Ekofilka - naturalnie, że kosmetyki , Blogger