Cicapair Tiger Grass, tonujący krem z filtrem od Dr. Jart+

To było intensywne siedem miesięcy. Organizacja ślubu i wesela  pochłonęła większość mojego wolnego czasu w tym roku i z tego powodu nie byłam tak aktywna na blogu jak bym tego chciała. Teraz  postaram się nadrobić zaległości, bo trochę nowych kosmetyków przetestowałam i brakuje mi już tylko dobrych zdjęć do ich zobrazowania.

CICAPAIR TIGER GRASS

Wracam zatem szybką recenzją kosmetyku, który wpadł w moje ręce przy okazji  podróży poślubnej. Mowa o kremie korygującym Cicapair Tiger Grass od Dr. Jart+. W Polsce można go kupić wyłącznie w Sephorze i nie należy on do najtańszych - za pełnowymiarowe opakowanie 50 ml zapłacimy 169,00 PLN, a za wersję mini 15 ml 59,00 PLN.

Bardzo fajnie, że firma pomyślała o wypuszczeniu dwóch wielkości, bo dzięki temu możemy za mniejsze pieniądze przetestować ten krem i sprawdzić czy nam odpowiada. Ja kupiłam właśnie te mniejsze opakowanie w strefie bezcłowej na lotnisku i zapłaciłam za nie 47,00 PLN.

Ale co jest takiego niezwykłego w tym kremie, żeby płacić za niego taką kwotę?

Oprócz tej wspaniałej cechy, że można go dostać wyłącznie w Sephorze, gdzie zawsze są najlepsze ceny😂😉ma on łączyć cechy kremu regenerującego dla cer naczynkowych z kremem CC oraz filtrem przeciwsłonecznym (SPF 30). 

Brzmi jak ideał, a ja właśnie szukałam czegoś co ochroni mnie przed promieniowaniem, a przy okazji wyrówna kolor skóry i może co nieco przykryje. Mam swój ulubiony krem tonujący z filtrem, ale jest on trochę za ciemny (zwłaszcza w zimie) i chciałabym znaleźć jego zamiennik.

Największy bajer tego kremu polega na tym, że w słoiczku ma on zielony kolor, a po rozsmarowaniu zmienia się w jasny beż. Istna magia 😉





I to jest jak dla mnie jego największy minus. Jego kolor zmienia się dopiero po intensywnym wcieraniu go w skórę co nie tylko podrażnia skórę, ale też sprzyja rolowaniu się naskórka pod kremem i podkreślaniu suchych skórek. Wymaga on zatem idealnie wypeelingowanej i nawilżonej skóry. Ciężko też rozprowadzić go w niektórych miejscach jak okolice oczu czy opuszki nosa.

Moim kolejnym problemem było wchodzenie i zbieranie się kremu w porach. Genetycznie mam rozszerzone pory w strefie T, głównie na nosie i w jego okolicach. Krem oczywiście wchodzi w nie i po schowaniu się w porach nie mam jak go rozsmarować przez co w tych zagłębieniach nie zmienia on koloru na bardziej "twarzowy". Niestety ta właściwość skreśla go u mnie bezpowrotnie, ale u osób nie mających problemu z porami nie powinno to przeszkadzać.

Po rozsmarowaniu daje on lekkie krycie. Nie zastąpi nam makijażu czy nawet nie wyrówna całkowicie koloru cery. Efekt jaki daje porównałabym do jasnej, rozświetlającej poświaty. Podejrzewam, że jest to spowodowane tym, że produkowany jest tylko w jednym odcieniu i ma być on jak najbardziej uniwersalny, czytaj przeźroczysty.  Osoby z ciemną karnacją mogą być nim zawiedzione. Do tego trochę nabłyszcza twarz, co może być problemem dla osób z tłustą skórą.

Jeżeli chodzi o nawilżenie to jest całkiem przyzwoite, ale nie zauważyłam jakichś niezwykłych właściwości regenerujących. Może to być kwestia zbyt krótkiego stosowania, ale cechy o których wspomniałam wyżej zniechęcają mnie do jego regularnego użytkowania.

Skład jak to w azjatyckich kosmetykach bywa jest długi i przeplatany zarówno dobrymi jak i tymi niechcianymi składnikami. Oprócz naturalnych ekstraktów czy witamin możemy znaleźć w nim konserwanty i wypełniacze. Mamy więc już na drugim miejscu w składzie wyciąg z wąkrotki azjatyckiej, niacynamid, czyli witaminę B3 i różne olejki, ale też mnóstwo silikonów, phenoxyethanol czy butylene glycol.

UWAGA - skład na moim opakowaniu drastycznie różni się od składu podanego na stronie Sephory. Zwróćcie na to uwagę przed zakupem.

Mi nie zrobił krzywdy, a moja skóra należy do wrażliwych i łatwo zapychających się, ale tak jak wspominałam nie stosuję go regularnie. Zamieszczam dokładny skład poniżej.


Dr. Jart Cicapir skład


Niestety nie będzie to mój ulubieniec. Oprócz nawilżenia nie spełnił on pokładanych w nim nadziei, ale chyba oczekiwałam od niego zbyt wiele.  Produkt może sprawdzić się, jeżeli poszukujecie nawilżenia i ochrony przed słońcem, ale nie macie wielu nierówności na skórze. Na koniec wrzucam zdjęcia przed i po rozsmarowaniu na ręce. Kliknijcie, aby powiększyć.

             

             

Jestem ciekawa czy ktoś z Was testował ten krem i jakie macie na jego temat zdanie. Piszcie w komentarzach :). 

Buziaki😘

2 komentarze:

  1. O jejku, ale szkoda, że nie jesteś do końca zadowolona. U mnie pewnie też by się nie sprawdził ale ta marka nawet mnie nie kusi...Kiepska sytuacja ze składem, nie lubię takich akcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skład to nie moja bajka, ale tyle pozytywnych rzeczy o nim czytałam, że z ciekawości chciałam spróbować. No i nie podołał oczekiwaniom :(

      Usuń

Copyright © 2016 Ekofilka - naturalnie, że kosmetyki , Blogger