Żel złuszczający naskórek SUNEW med+

Dzisiaj przychodzę z kosmetykiem, który z jednej strony  obiecuje spektakularne efekty będąc równocześnie bardzo delikatnym. Z drugiej strony budzi wiele kontrowersji i wątpliwości czy naprawdę robi to co obiecuje producent.  Ja chociaż nie uważam, żeby był to przełomowy produkt dla każdego to mam wrażenie, że właśnie odkryłam moje "brakujące ogniwo" w domowej pielęgnacji twarzy.

Żel złuszczający naskórek 


Kiedy kilka tygodni temu usłyszałam o żelu rozpuszczającym naskórek od SUNEW med+ wiedziałam, że muszę go wypróbować. Producent obiecuje, że żel ten złuszczy nam naskórek, ochroni przed powstawaniem przebarwień i zniweluje te już istniejące.  Ma być on alternatywą dla mikrodermabrazji.  A to wszystko bez podrażnienia i zaczerwieniania skóry za 69,90 PLN.


Jak widać obietnic jest wiele, ale to co mnie najbardziej skusiło do jego zakupu to sposób jego działania. Rozpuszczony naskórek ma się dosłownie zrolować pod naszymi rękami zostawiając odświeżoną promienną skórę. 

W składzie nie widzę nic przełomowego. Jest krótki, ale i tak znalazło się kilka nie za fajnych składników takich jak Iodopropynyl Butylcarbamate czy Phenoxyethanol. Mimo to ciekawość zwyciężyła i zamówiłam go online. 

Przyznam, że na początku nie wierzyłam w jego działanie i jako niedowiarek chciałam upewnić się najpierw czy stosując go na inne powierzchnie niż skóra również będzie dawał efekt zrolowanego naskórka. Wzięłam więc porcję żelu i bardzo długo i intensywnie masowałam zlew w łazience 😎. Nic się nie zrolowało. Nie musiałam nawet nakładać rękawiczek, bo najwyraźniej skóra na palcach jest tak gładka, że nie ma co się z niej złuszczać. Pomyślnie przeszedł zatem pierwszy test.



Epidermal dissolving face gel


Przeszłam od razu do nakładania peelingu na suchą skórę i tutaj charakterystyczne kawałki naskórka pojawiły się niemal natychmiast. Polecam jednak nałożyć żel najpierw na całą twarz i odczekać chwilę, żeby produkt mógł zacząć działać. Po kilku sekundach trzeba dość mocno pocierać twarz w różnych kierunkach. 


Tutaj pojawia się pierwszy zarzut, bo produkt ma być super delikatny i nie powodować zaczerwienienia. Sam produkt może i jest, ale sposób jego aplikacji podrażnia jednak trochę skórę. Nie jest to mocne podrażnienie, ale intensywne tarcie nie każdemu musi przypaść do gustu.

Drugim problemem jest słaba wydajność. Żeby uzyskać efekt poślizgu trzeba nałożyć go na twarz w naprawdę w dużej ilości.  Na szczęście tubka jest spora i powinna wystarczyć na długo. Zwłaszcza, że producent zaleca stosowanie go raz na dwa tygodnie.



Sunewmed


Wybaczam mu więc ten brak wydajności, bo jego działanie jest czymś czego brakowało w mojej pielęgnacji. Zgodnie z obietnicą natychmiastowo złuszcza on naskórek, ale na pierwszy rzut oka nie ma dużej różnicy w wyglądzie cery. Twarz może jest lekko rozjaśniona, ale nie łudźcie się, że zniweluje on rozszerzone pory czy nierówności. Nie jest to zatem cudowny produkt, który zachwyci każdego. Nie szalałabym też z porównywaniem go do zabiegu mikrodermabrazji, bo jednak profesjonalny zabieg wykonany w gabinecie daje zazwyczaj zupełnie inny efekt niż zabiegi w domu.


Cała magia widoczna jest dopiero po nałożeniu makijażu. Twarz jest gładziutka, nie ma suchych skórek, makijaż dużo lepiej się nakłada i jest mniej widoczny na twarzy. Oczywiście podobny efekt daje nam peeling enzymatyczny, ale ten produkt jest jakby jego uzupełnieniem. To taki extra krok w pielęgnacji, który wzmacnia efekt wygładzenia skóry. Ja stosuję go zgodnie z zaleceniami producenta co drugi tydzień, ale pomiędzy jego aplikacjami stosuję ulubiony peeling enzymatyczny z AVA, czyli raz w tygodniu wykonuję peeling i jest to na zmianę peeling enzymatyczny lub żel złuszczający SUNEW med.



Polubiłam ten produkt. Dobrze jest stosować go od czasu do czasu lub przed wielkim wyjściem. Nie oczekujcie jednak od niego cudów. Żel powinien sprawdzić się u osób ze skórą tłustą, osób z ŁZS lub problemem z szybko gromadzącym się naskórkiem. Zdecydowanie jest wart wypróbowania, jeżeli macie problem z widocznością makijażu na skórze, ale jeżeli macie aktywny ropny trądzik  to bądźcie ostrożni, bo wraz ze zrolowaną skórą może roznosić bakterie. 

3 komentarze:

  1. Słyszałam już o tym produkcie muszę przyznać, że strasznie mnie kusi:) Uwielbiam kosmetyki z witaminą C;) a do tego taka ciekawa forma peelingu, hmm:) kusisz kusisz:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja uległam pokusie i u mnie zadziała sie dziwna rzecz bo mam na twarzy takie delikatne niewidoczne włoski na polikach i tam sie roluje ta zrogowaciała skóra i zatrzymuje się na tym meszku i nie moge tego wytrzeć, więc u mnie się to nie sprawdziło :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja go polecam, stosuje ten żal od sunew wraz z lekkim krem na dzień i na noc z wit C. Bardzo mi pomagają w walce z przebarwieniami. Ten żel to w ogóle jest bardzo super, po pierwszym użyciu skóra już odżywiona i wygładzona :-)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Ekofilka - naturalnie, że kosmetyki , Blogger