Po co tonizować skórę? Metoda 7 Skin + przepis DIY na domowy tonik bazyliowy

Oczyszczanie, tonizowanie, nawilżanie - trzy podstawowe kroki pielęgnacyjne, które zna już chyba każdy. Nie każdy jednak się do nich stosuje. Z jakiegoś powodu tonizowanie jest często niedoceniane i pomijane, dlatego dzisiaj piszę o tonikach i mam dla Was łatwy przepis na domowy tonik.


Co robi tonik?


Głównym zadaniem toniku jest przywrócenie zrównoważonego pH Twojej skóry. Po myciu buzi mydłem czy żelem pH naszej twarzy wzrasta przez co traci ona swoją naturalną równowagę i osłabia się jej bariera ochronna. Z tym, że tak naprawdę skóra sama potrafi wrócić do swojego naturalnego pH w około godzinę od mycia. Tonik może przyspieszyć ten proces, a oprócz tego dostarczyć skórze antyoksydantów i składników odżywczych. Uspokoi on cerę i przygotuje ją do kolejnego etapu pielęgnacyjnego. 

Należy pamiętać, żeby unikać toników zawierających alkohol, mentol, parabeny i silikony czy inne składniki mogące wysuszać lub podrażniać skórę. 

Może on za to zawierać substancje czynne skierowane na działanie na konkretny problem takie jak delikatne kwasy, wyciągi roślinne czy emolienty.

Metoda 7 Skin 


W Europie przecierając twarz wacikiem nasączonym tonikiem pełni on niejako funkcję dodatkowego oczyszczania czy nawet lekkiego złuszczania naskórka. W Azji natomiast panuje inne podejście do tej kwestii. Tonik nie ma oczyszczać twarzy, lecz być wstępnym krokiem w jej nawilżaniu. Tamtejsze toniki mają dużo składników nawilżających i często przypominają bardziej esencje niż nasze wodniste toniki. 

Metoda 7 Skin zakłada wklepywanie w skórę toniku czystymi rękami bez użycia wacików. Po wklepaniu i wchłonięciu się pierwszej warstwy czynność należy powtórzyć jeszcze sześć razy. Taki sposób aplikacji ma silnie nawilżyć i "spulchnić" skórę tak, żeby wyglądała na pełniejszą i zdrowszą oraz lepiej wchłaniała składniki odżywcze z kremów.

Co ja sądzę o tej metodzie?


Na pewno jest to ciekawa alternatywa do naszego tradycyjnego spojrzenia na aplikację toniku. Sama metoda wklepywania produktu może pomóc naszej skórze, bo taki ruch jest rodzajem masażu i pobudzi on trochę ukrwienie. Fajne jest też to, że kładzie ona duży nacisk na składy produktów. 

Ale czy przypadkiem siedem razy to nie jest trochę za dużo? Pomijając kwestię czasu jaki trzeba na to poświęcić i ilości produktu jaki zużywamy to nasze, z reguły cienkie i wrażliwe kaukaskie cery mogą nie być zadowolone z codziennego intensywnego uciskania, wklepywania czy ugniatania. 

W końcu gdybyśmy mieli trzymać się wszystkich zasad azjatyckiej pielęgnacji najpierw musielibyśmy masować twarz podczas demakijażu olejkiem, potem zmyć go  żelem i wodą [najlepiej jeszcze metodą 2-4-2 ;)], siedem razy wklepać tonik, nałożyć maseczkę w płachcie i znowu wymasować tym razem jade rollerem, by na końcu nałożyć esencję i krem również wklepując. Uff... dużo tego. 

Nie twierdzę, że ta metoda jest zła, ale czasami co za dużo to nie zdrowo. Myślę, że trzeba wszystko robić z rozsądkiem i tego typu zabiegi wykonywać sporadycznie w postaci kuracji albo domowego SPA od czasu do czasu dostosowując intensywność do rodzaju naszej skóry. 

Ja przy wrażliwej i naczyniowej cerze przetłuszczającej się i skłonnej do wyprysków wiem, że nie mogę jej zbytnio maltretować, bo reaguje zaczerwienieniem i podrażnieniem, ale na pewno przyda jej się dodatkowa dawka nawilżenia. Zachęcam więc do modyfikowania tej metody i np. zmniejszenia ilości aplikacji toniku do 2 czy 4 razy lub spryskiwania twarzy tonikiem i wklepywania go  jednokrotnie a następnie wklepania kremu. Każdy może wymyślić coś co najlepiej mu odpowiada.

Tymczasem mam dla Was przepis na tonik domowej roboty z liści bazylii, które mają działanie odkażające, przeciwgrzybicze i łagodzące. Polecany jest zwłaszcza dla osób borykających się z trądzikiem. Jego przygotowanie jest super łatwe i kosztuje grosze. Możecie dodać do niego substancje nawilżające jak np. gliceryna, a dla obniżenia pH wystarczy wlać kilka kropel octu jabłkowego. Pamiętajcie tylko, żeby wszystko czego używacie do przygotowania było czyste i higieniczne.


Osobom zainteresowanym naturalnymi, ziołowymi kosmetykami DIY i nie tylko polecam książkę "Siła ziół" Patrycji Machałek, z której zaczerpnęłam ten przepis i tylko lekko go zmodyfikowałam.

1 komentarz:

  1. jeśli chodzi o kosmetyki naturalne to przetestowane mam tylko kosmetyki cbd czyli z konopi. bardzo fajnie działają na moją cerę. Poczytajcie zresztą na temat tych kosmetyków na stronie https://naturalniezkonopi.pl/produkty-konopne-na-problemy-skorne/ polecam.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Ekofilka - naturalnie, że kosmetyki , Blogger